goya pisze:...I tak jak drhacken napisał, że lepiej siedzieć z wyluzowanym właścicielem psa, niż z napinającymi się "idealnymi" obywatelami, którzy przyjdą do Gburki, by wyrazić swoje niezadowolenie, bo zobaczą psa. Niestety świat jest tak urządzony, że wokół nas są różni ludzie, z różnymi upodobaniami i czas najwyższy nauczyć się ich TOLEROWAĆ, a nie WALCZYĆ z nimi.
goya - mniej nerwów
Przecież Salamandra, ja czy Pienio nie atakujemy Ciebie (Was) za to, że chcecie przyjść do baru z psem. Dla nas jest to dziwne, ale przynajmniej ja to toleruje i nie obrażam Was, tylko mnie to DZIWI, tylko tyle - naprawdę nie zamierzam robić inicjatywy ustawodawczej zakazującej chodzenia z psem do knajpy.
Salamandra zapytała tylko o sens. Można było Jej kulturalnie odpowiedzieć, ze kochacie swoje pieski, nie możecie bez nich minuty wytrzymać, czy jak dopiero niedawno napisałaś, że chcesz pić cole w towarzystwie psa, zamiast trzymać go w samochodzie, albo milion innych argumentów.
Przecież nikt Was nie linczuje. Problem polega nam tym, ze ze strony zwolenników psa w knajpie zamiast grzecznej dyskusji i oświecenia nas jaki w tym sens, poleciały jakieś żenujące hasła o kołkach w dupie, oceny naszych charakterów itp.
Na jakiej podstawie sądzisz, że ja jestem napinającym się "obywatelem" albo Twoi przedmówcy sądzą, ze nie jestem wyluzowany, czy o zgrozo jestem panną z kołkiem w tyłku. Naprawdę gdy ktoś nie jest zwolennikiem zabierania psy do knajpy automatycznie musi być napinającym się, albo nie wyluzowanym człowiekiem, czy miłośnikiem kołka w tyłku?
fajne zdanie napisałaś "i czas najwyższy nauczyć się ich TOLEROWAĆ, a nie WALCZYĆ z nimi.". Może niech zwolennicy psów w barach nauczą się tolerować zdanie innych i nie walczą z nimi. Tak jak ja nie walcze z Wami zwolennikami czworonogów w knajpach.
Na koniec raz jeszcze podkreślę nikt w tym temacie Was nie obraził, nikt nie chce na silę zmieniać Waszych zwyczaiów - szanujcie też to, że ktoś może uważać to za dziwne.