Codziennie widzę samochody przejeżdżające przez skrzyżowanie koło mojego domu grubo ponad 60 (na oko) przy ograniczeniu 40, skrzyżowaniu dróg równorzędnych o ograniczonej widoczności.
Dlatego wprowadzając skrzyżowania dróg równorzędnych należy najpierw wymóc obniżenie prędkości, aby kierowcy mieli szansę siebie zauważyć i zdążyć zareagować. U nas robi się to za pomocą radarów lub progów zwalniających. Za granicą również za pomocą zwężeń. Oczywiście zawsze znajdą się tacy, których nic nie powstrzyma, ale to nie znaczy, że mamy godzić się na ruch z pr. 100 km/h w centrum miasta, bo oni tak chcą.
W centrum miasta jeżdżą głównie miejscowi, a ci już po kilku dniach powinni "załapać", o co chodzi. Zmiana zasad ruchu nie dotyczy jednego skrzyżowania, ale całej strefy, więc nie powinno być przypadków "jazdy na pamięć", bałagan będzie bardziej wynikał z niepewności czy wszyscy już "załapali", czy "zamiejscowy" zauważył znaki, i czy nie mamy do czynienia z kierowcą, dla którego "kto pierwszy, ten lepszy".