Ale do czego Ty właściwie zmierzasz? Bo wątek jest o tym, że ludzie odczuwają strach czy dyskomfort przy spotkaniach z tym człowiekiem i nie życzą sobie tego, a Ty piszesz, że rodzice są bezsilni. No tak bywa, tylko co w związku z tym?suria pisze: Gdy widzi się bezsilność - nieraz starego i zmęczonego rodzica, który nie może umieścić dziecka w dziennym ośrodku i chwilę odsapnąć od ciągłego napięcia, bo...
To Ty i Artur nie macie pomysłów, co zrobić z tą sytuacją, za to z niejasnych powodów wymagacie tolerancji i zrozumienia dla cudzych zachowań, które wcale nie muszą być tolerowane. A także oczekujecie, że ktoś, kto nie lubi być napastowany, wykaże się zrozumieniem dla zmęczonych i bezsilnych rodziców tego chłopaka. No bez jaj.Nie macie pomysłów, co zrobić z sytuacją, nic nie robicie, to też nie piszcie dla samego pisania.
Szkoda, że widząc tę drugą stronę przestałaś widzieć tę pierwszą. Czyjaś wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego człowieka. I naprawdę nie sądzę, by ktoś w imię współczucia rodzicom tego chłopca i jakiegoś swoistego aktu miłosierdzia poświęcił się i pozwolił na takie zachowania wobec siebie, jakie są tutaj opisywane.I zwyczajnie widzę drugą stronę. Próbowałam to napisać. Nie zawsze wszystko jest takie jak się wydaje. Nie zrozumiałaś - trudno.
Tyle tylko, że ktoś może nie mieć ochoty się bać, rozumiesz? I w nosie ma to, że ktoś sobie nie daje rady z niepełnosprawnym dzieckiem.Nie piszę, że ktoś nie ma prawa się bać.