Ciepłe dni przypomniały o spacerach na łonie natury. Przypomniały też o zmorach, które nie pozwalają się tą naturą cieszyć. Ostatni weekend był tego dobrym przykładem. Wizyta w na skraju lasu i w lesie wiąże się z hukiem motocykli i quadów zamiast ze śpiewem ptaków, wiąże się też z ryzykiem potrącenia z utratą życia włącznie. Ci młodzi ludzie bez wyobraźni robią sobie w lesie co chcą i nikt nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Wynocha spacerowicze, rowerzyści, jeźdźcy i inni. Rozumiem ich hobby, ale są ludzie z Redy wyjeżdżający gdzieś na tereny umożliwiające uprawianie tego typu zabaw. Ci w lasach są albo mniej inteligentną częścią quadowców, albo przyjezdnymi - zdarzyło mi się widzieć takiego z rejestracją GA na motorze.
Spróbujmy znaleźć sposób, jak zapewnić sobie bezpieczeństwo w naszej pięknej okolicy. Właściwie w każdym miejscu Redy jest dostatecznie blisko do lasu, by wybrać się na spacer - w każdej części jednak rządzą zmotoryzowani.
Warsztat samochodowy Reda zaprasza
Tanie i solidne stoły rozkładane i krzesła w w PomorskieMeble.pl
/informacja w sprawie ogłoszeń drobnych: admin@e-reda.pl/
Tanie i solidne stoły rozkładane i krzesła w w PomorskieMeble.pl
/informacja w sprawie ogłoszeń drobnych: admin@e-reda.pl/
Quady, motocross itd.
zwróćcie uwagę jeżeli można na grupę 3 "rajdowców" korzystających z drogi leśnej oznaczonej szlakiem niebieskim pólnocnym skrajem osiedla 12 marca. Straż leśna nie jest w stanie ich wyłapać z bardzo prozaicznego powodu - strażników leśnych jest bodajże 2 na teren od Wejherowa do aż za Gdańsk...
No dobrze. Wiadomo jednak, że na 90% w weekend będą tu terroryzować ludzi. Może umówić się ze strażą na cynk i w momencie natrafienia na nich dać sygnał. Jak się okazuje nie są oni tak mobilni. Szaleją na wybranych terenach - właśnie np. na jednym z moich ulubionych szlaków - niszczą przy tym sam szlak ale i leśne zbocza niemiłosiernie.
Potrzebny jest kontakt z tą strażą leśną i spróbujemy. Potrzbne będą też inne sposoby - zasadzki różnego rodzaju nie przychodzą mi do głowy, bo wszystko to może szkodzić innym korzystającym z uroków przyrody.
Potrzebny jest kontakt z tą strażą leśną i spróbujemy. Potrzbne będą też inne sposoby - zasadzki różnego rodzaju nie przychodzą mi do głowy, bo wszystko to może szkodzić innym korzystającym z uroków przyrody.
Ludzi którzy pilnują porządku wlesie musi być więcej jak tylko 2. Wystarczy tylko zaparkować samochodem 30m od drogi i wybrać się na grzyby, a po powrocie za wycieraczką będzie wezwanie do leśniczego celem ukarania. Jeżeli są ludzie którzy są w stanie wystawiać mandaty za takie wykroczenie, to pewnie chętnie zajmą się sprawą leśnych jeźdzców.
Jestem mieszkańcem osiedla M.Buczka , w/w problem z guadami i motorami crosowymi jest bardzo często spotykany w tej części Redy. Zjeżdża się grupa i z hukiem przelatuje przez osiedle i na tyłach osiedla wpada do lasu z którego przez parę godzin dochodzi ryk silników, że aż strach wyjść do lasu w tym czasie na spacer.Może ktoś z władz czy to z U.M czy służb mundurowych wypowiedział się na tym forum o legalności tych przejażdżek po leśnych duktach bo przecież dochodzi napewno do degradacji środowiska i również stwarza się duże zagrożenie dla spacerowiczów.
Rozmawiałem z leśnikiem jak to wygląda od ich strony. Problemem jest faktyczna bezkarność , 500zł to nie jest kwota która na kimś robi wrażenie. Ściganie kładowca po lesie dodaje mu adrenaliny i frajdy a na koniec po tym jak leśnicy bedą ryzykować życiem mogą go tylko tak ukarać.
Problem podobny do piractwa na drogach. W PL mandat za przekroczenie o 50km/h to maks 500zł a dla przykładu w Holandii natychmiastowe zatrzymanie prawa jazdy i samochodu na poczet kary.
Z 500zł za dewastacje lasów to nikogo się nie wychowa co najwyzej braku szacunku do prawa, co nie znaczy że się nie starają ale jednego dnia kogoś ukarają a drugiego z powrotem po tym lesie jeździ.
Problem podobny do piractwa na drogach. W PL mandat za przekroczenie o 50km/h to maks 500zł a dla przykładu w Holandii natychmiastowe zatrzymanie prawa jazdy i samochodu na poczet kary.
Z 500zł za dewastacje lasów to nikogo się nie wychowa co najwyzej braku szacunku do prawa, co nie znaczy że się nie starają ale jednego dnia kogoś ukarają a drugiego z powrotem po tym lesie jeździ.
W lasach Rekowa Dln. też dzieciarnię (często nieletnią !) na quadach widziałem.Swoją drogą lasy,a własciwie PUSZCZA DARŻLUBSKA stanowi Obszar Chronionego Krajobrazu i zdaje się nie wolno wjeżdżać pojazdami mechanicznymi na teren lasu. Władze leśne lub gminne powinny na drogach wjazdowych (gruntowych) do lasu postawić jakieś barierki,czy szlabany.W ostateczności znaki zakazu.Zapobiegłoby to w jakimś stopniu także nagminnemu wywożeniu do lasu śmieci.
Odkopałem stary temat, który nie stracił na aktualności. Właściwie problem się poszerzył. Co weekend ryk silników rozbrzmiewa w lasach okalających Redę. Lasy należą do Lasów Państwowych, ale leżą w granicach miasta (przynajmniej części lasu wokół Redy). Zadzwoniłem do straży leśnej i uzyskałem mętną odpowiedź nt. ścigania i karania ludzi w nos śmiejących się innym "użytkownikom" i sąsiadom, a także stałym mieszkańcom lasu. Dewastują, hałasują, płoszą zwierzynę i zagrażają ludziom przebywającym na szlakach. Może ktoś zna skuteczny sposób na tych ludzi?
- Salamandra
- Lider Forumowicz
1986 postów
- Rejestracja: 13 lat temu
Skuteczny sposób to żyłka rozpięta między drzewami, tak mniej więcej na wysokości szyi. Rozwiązuje problem definitywnie i na zawsze.
Oczywiście to ponury żart, ale serio, też nie wiem jak można sobie legalnie poradzić z tym bydłem. Tak, bydłem, bo nie można nazwać inaczej kogoś, kto zapier...ala po lesie strasząc ludzi, zwierzęta, smrodząc, niszcząc roślinność i najzwyczajniej stwarzając niebezpieczeństwo. Nie dalej jak w długi weekend majowy byłam świadkiem jak grupa motocrossowców wyjechała z impetem zza zakrętu drogi i o mały włos nie stratowała grupki spacerowiczów (w tym malutkich dzieci) i psa. Nawet nie wyhamowali, tylko na przełaj popędzili w dół po zboczu. Oczywiście zero tablic rejestracyjnych, więc szukaj wiatru w polu
Oczywiście to ponury żart, ale serio, też nie wiem jak można sobie legalnie poradzić z tym bydłem. Tak, bydłem, bo nie można nazwać inaczej kogoś, kto zapier...ala po lesie strasząc ludzi, zwierzęta, smrodząc, niszcząc roślinność i najzwyczajniej stwarzając niebezpieczeństwo. Nie dalej jak w długi weekend majowy byłam świadkiem jak grupa motocrossowców wyjechała z impetem zza zakrętu drogi i o mały włos nie stratowała grupki spacerowiczów (w tym malutkich dzieci) i psa. Nawet nie wyhamowali, tylko na przełaj popędzili w dół po zboczu. Oczywiście zero tablic rejestracyjnych, więc szukaj wiatru w polu
Rajdy po naszych lasach trwają w najlepsze. W każdą sobotę i niedzielę ryk silników towarzyszy ludziom mieszkającym blisko lasu. Po wejściu do lasu płakać się chce patrząc na poryte podłoże. Miejscami wygląda to jak pole zaorane przez rolnika. Ostatnio widziałem nawet patrol wyraźnie "polujący" na nich pod lasem. Cóż z tego, skoro podjechali furgonetką, pokrążyli i pojechali. Byłem w pobliżu i kontynuowałem sobie spacer. Chwilę po odjeździe furgonetki widziałem hordę na crossach ..... 300 m od ściany lasu, na drodze gdzie wspomniana furgonetka z łatwością by dojechała. Czy nie ma sposobu na przegonienie tych szkodników z lasu?